Antarktyda topnieje w zastraszającym tempie. Są też jednak dobre wieści

Ocieplanie się wód oceanicznych może mieć znaczny wpływ na roztapianie się czap lodowych na Antarktydzie. Naukowcy chcieli jednak przyjrzeć się problemowi bardziej kompleksowo i przeanalizowali próbki z ostatnich 10 tys. lat, aby dowiedzieć, czy w niedalekiej przeszłości Antarktyda przeżywała podobny kryzys do dzisiejszego. Okazuje się, że jest niewielka nadzieja na poprawę sytuacji.
Antarktyda topnieje w zastraszającym tempie. Są też jednak dobre wieści

Czapa lodowa Antarktydy zdaje się zachowywać pewien balans. Masy lodu wędrują z wyższych partii kontynentu w okolicach bieguna południowego w stronę oceanu, gdzie rozbijają się na bloki i góry lodowe. Ubytek masy jest natomiast kompensowany przez opady śniegu, który pod wpływem minusowych temperatur przeobraża się w lód.

Dane satelitarne z ostatnich 40 lat pokazują jednak, że ten swoisty balans lodowy jest mocno zachwiany. Antarktyda zaczyna więcej tracić lodu, niż go zyskiwać. Ubytek ten ma bezpośredni wpływ na podnoszenie się poziomu wód oceanicznych.

Na łamach czasopisma naukowego Nature Reviews Earth & Environment pojawiły się wyniki badań naukowców, którzy skompletowali bardzo zróżnicowany zestaw próbek z Antarktydy, który poddali analizie.

Zebrali oni lodowe rdzenie z antarktycznego interioru, aby poznać historię akumulacji lodu. Fragmenty skał z wyłaniających się nad lądolodem grzbietów górskich posłużyły jako materiał do analizy nad miąższością lądolodu w perspektywie tysięcy lat. Rdzenie osadów z szelfu morskiego pokazały, jak zmieniała się granica ocean-lądolód w czasie. Osady jeziorne i plażowe również pomogły w doprecyzowaniu historycznych zmian lądolodu. Wszystkie próbki obejmowały okres ostatnich 10 tys. lat.

Czytaj też: Nawadnianie ma gigantyczny wpływ na klimat lokalny. Badania z Azji Środkowej pokazują, co tam się dzieje

Antarktyda topnieje. Czy nie ma już żadnego ratunku?

Jakie wnioski przyniosły badania? Jak się okazuje, najzimniejszy kontynent świata doświadczył już gwałtownego (w skali geologicznej) ubytku lodu. Miało to miejsce mniej więcej między 10 a 5 tys. lat temu. Roztapiająca się czapa lodowa podniosła poziom morza o kilka metrów. Naukowcy zauważają, że proces z tamtego okresu jest bardzo podobny do tego, który obserwujemy dzisiaj. Alarmują, że topnienie lodu może jeszcze przyspieszyć.

Jest jednak niewielkie światełko nadziei na zastopowanie tych zmian, które będą mieć groźny wpływ na cały świat. Mowa o ruchach izostatycznych skorupy ziemskiej. Mianowicie pod wpływem ciężaru lądolodu kontynent Antarktydy jest wciśnięty w skorupę ziemską. Jeśli stopnieją duże ilości lodu, wówczas odciążany ląd zacznie się odprężać i podnosić. Wówczas wędrówka lodowców do oceanu zostałaby spowolniona lub wręcz zastopowana.

Podobny proces zachodzi w Skandynawii, która po wycofaniu się lądolodu 11 tys. lat temu nieustannie się podnosi, a sporadycznie trzęsienia ziemi w tej części świata są efektem odprężania się skorupy ziemskiej.

Czytaj też: Kwota? Liczona w bilionach! Tyle powinny zapłacić USA i Chiny za szkody wyrządzone przez zmiany klimatu

Warto zaznaczyć, że ruchy izostatyczne zachodzą w stosunkowo długim czasie, porównując do historii człowieka i naszej cywilizacji. Ponadto zlodowacenie Antarktydy trwa o wiele dłużej. Odkąd kontynent oddzielił się od Australii w eocenie (40 mln lat temu) i zmienił się kierunek prądów oceanicznych z południkowego na równoleżnikowy, klimat zaczął się ochładzać. Wskutek blokujących dostęp cieplejszych mas powietrza prądów morskich Antarktyda stała się lodową pustynią i z różnymi fluktuacjami taką jest do dzisiaj.