Podmorskie kopalnie zrujnują najcenniejszy ekosystem. Wszystko w pogoni za… ekologią

Wydobycie konkrecji metalicznych z dna Oceanu Spokojnego jest już tylko kwestią czasu. Wiele krajów przygotowuje odpowiednie technologie, aby pozyskać dla siebie cenne skalne buły zawierające mangan, kobalt czy nikiel – tak bardzo potrzebne dla konstrukcji akumulatorów do samochodów elektrycznych i innych urządzeń. Mało kto zdaje sobie sprawę, ile form życia zamieszkuje te morskie głębiny.
Podmorskie kopalnie zrujnują najcenniejszy ekosystem. Wszystko w pogoni za… ekologią

W pogoni za transformacją energetyczną potrzebujemy coraz więcej metali ciężkich. Lądowe złoża prędzej czy później się wyczerpią. Społeczność międzynarodowa patrzy zatem na strefę Clariona-Clippertona na Oceanie Spokojnym, gdzie na głębokości 4000 metrów znajduje się ogromne (choć też nie nieskończone) złoże konkrecji metalicznych.

Czytaj też: Nieznany wcześniej ekosystem odnaleziony. Głęboko pod powierzchnią znajduje się oaza tętniąca życiem

Prowadzenie podmorskiego wydobycia wcale nie jest takie łatwe. Nie mam na myśli ograniczeń technicznych, ale również to, że wspomniany obszar zamieszkuje wiele form życia, których los może być przesądzony, jeśli człowiek nie podejmie jakichkolwiek kroków ochronnych.

Ekosystem w strefie Clariona-Clippertona pod presją człowieka

Strefa Clariona-Clippertona znajduje się w obrębie wód międzynarodowych na południe od Hawajów. Jest to obszar 6 milionów kilometrów kwadratowych, którym zarządza Międzynarodowy Urząd ds. Dna Morskiego. To on udziela poszczególnym krajom licencji na wydobycie rud metali. Polska we współpracy z kilkoma innymi państwami europejskimi także pracuje nad technologią pozyskiwania metali z podmorskich konkrecji.

Lokalizacja strefy Clariona-Clippertona / źródło: Wikimedia Commons, CC0

Wydobywanie metalicznych buł z dna morskiego niesie ze sobą ryzyko naruszenia cennego ekosystemu, o którym tak naprawdę niewiele wiemy. Aż do teraz. Brytyjscy naukowcy podzielili się w czasopiśmie Current Biology prawdziwą „biblią gatunkową”. Opracowali oni kompleksowe zestawienie wszystkich gatunków organizmów zamieszkujących strefę Clariona-Clippertona.

Aż 92 proc. wszystkich gatunków zwierząt żyjących na głębokości czterech kilometrów było dotychczas nieznane nauce. Są to dokładnie 5142 taksony. Szacuje się, że wartość ta może być zawyżona, ale autorzy są pewni, że nieopisanych gatunków w strefie Pacyfiku jest na pewno około 90 proc. Badacze natknęli się na różne grupy zwierząt. Najliczniej występowały (w kolejności od najbardziej do mniej): stawonogi, pierścienice, nicienie, szkarłupnie i gąbki.

Przykładowe fotografie organizmów ze strefy Clariona-Clippertona / źródło: https://doi.org/10.1016/j.cub.2023.04.052, CC-BY-4.0

Kształty organizmów potrafią się bardzo różnić od tych, jakie możemy spotkać na płytszych wodach morskich lub w wodach słodkich. W większości są one przezroczyste, ponieważ w ciemnościach panujących na dnie oceanu aparat wzroku i ubarwienie ciała nie pełnią praktycznie żadnej roli.

Czytaj też: Ekosystem, jakiego naukowcy jeszcze nie widzieli. Pod antarktycznym lodem kwitnie życie

Autorzy badań zwracają uwagę, że bogactwo flory w strefie Clariona-Clippertona jest mniejsze niż na szelfie kontynentalnym, gdzie znajdują się chociażby rafy koralowe, ale tak wielki odsetek nieopisanych jeszcze gatunków pokazuje, że ewentualne wydobycie konkrecji metalicznych musi poprzedzić jeszcze bardziej szczegółowa analiza oddziaływania na środowisko.