Fenomenalny łańcuch starożytnych wulkanów. Tuż obok Antarktydy

Kiedy myślimy o wulkanach na powierzchni Ziemi, nasze myśli wędrują w kierunku Islandii, Polinezji, Hawajów, czy Japonii. Okazuje się jednak, że wulkany możemy znaleźć także znacznie dalej na południe, tam, gdzie już mało kto zagląda. Członkowie niedawnej ekspedycji badawczej realizowanej na Oceanie Południowym rozciągającym się aż po Antarktydę stworzyli fantastyczną mapę podwodnych pasm górskich. Badacze przekonują, że to właśnie te pasma kształtują prąd oceaniczny, który opływa Antarktydę zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli tzw. Antarktyczny Prąd Okołobiegunowy.
Fenomenalny łańcuch starożytnych wulkanów. Tuż obok Antarktydy

Zważając na to, że ludzkość już setkami i tysiącami odkrywa odległe planety krążące okół gwiazd oddalonych od nas o dziesiątki czy setki lat świetlnych, można zadać pytanie o to, jakim cudem nie znamy jeszcze wszystkich wulkanów na powierzchni Ziemi. Prawda jest jednak taka, że wciąż jeszcze niewiele wiemy o dnie oceanicznym. To duża luka w naszej wiedzy zważając na fakt, że morza i oceany pokrywają ponad 70 proc. powierzchni naszej planety. Owszem, mamy mapy dna oceanicznego niemal całej Ziemi, ale są to mapy niedokładne. Stąd też i trwające projekty badawcze, które mają za zadanie stworzyć wysokiej rozdzielczości mapy dna oceanicznego pozwalające na identyfikacje pojedynczych struktur geologicznych. W ramach opisywanego projektu badawczego naukowcy stworzyli wysokiej rozdzielczości mapy obszaru rozciągającego się między Tasmanią i Antarktydą. W połowie drogi między tymi dwoma obszarami odkryto łańcuch podwodnych wulkanów, które wyrastają nad otaczające dno oceaniczne na tyle, że kształtują przepływające w ich pobliżu prądy oceaniczne.

Źródło: FOCUS voyage/CSIRO

Można spytać, dlaczego dotąd nie wiedzieliśmy o istnieniu takich wulkanów. Problem polega na tym, że znajdują się one blisko 4000 metrów pod powierzchnią wody, bezpośrednio na ścieżce najsilniejszego prądu oceanicznego na Ziemi, który bezustannie opływa Antarktydę. To właśnie ten prąd zresztą, zwany Antarktycznym Prądem Okołobiegunowym stanowi swoistą barierę, która pozwala utrzymać niskie temperatury na Antarktydzie. Problem jednak w tym, że ta bariera utrzymująca Antarktydę w stanie stałym, nie jest szczelna. A to oznacza, że są w niej obszary, w których wiry ciepłej wody przedostają się przez barierę i docierają do wybrzeża Antarktydy.

Czytaj także: Naukowcy poznali źródło silnych trzęsień ziemi w Japonii. Znajduje się głęboko pod wodą

Pasmo wulkanów ukrytych cztery kilometry pod powierzchnią wody

Co zatem wiemy o tej wyrwie w zaporze? To właśnie tamtędy w rejony okołoantarktyczne dociera ciepła woda, która przyczynia się do szybszego topnienia lodu, a tym samym do podnoszenia się poziomu morza. Wyciek ten nie jest niczym nowym. Naukowcy jednak dopiero teraz zidentyfikowali go na mapach, a tym samym dopiero teraz są w stanie ocenić ewolucję tego przecieku na przestrzeni całego procesu wzrostu średnich temperatur na powierzchni Ziemi i roztapiania się lodu w okolicach Antarktydy.

Do lokalizacji przecieku naukowcy wykorzystali dane dotyczące prądu okołobiegunowego zebrane na pokładzie australijskiego statku badawczego Investigator. Do danych tych dołączono także informacje z jednego z amerykańskich satelitów obserwujących powierzchnię Ziemi i mierzących wysokość powierzchni oceanu z kosmosu. To zresztą właśnie pomiary z satelity ujawniły cały łańcuch gór rozciągający się na powierzchni 20 000 kilometrów kwadratowych. Obszar ten znajduje się na zachód od aktywnego tektonicznie pasma Macquarie.

Szczegółowa analiza danych pozwoliła zidentyfikować w łańcuch osiem od dawna uśpionych wulkanów, których szczyty sięgają na wysokość 1500 metrów ponad otaczające dno oceaniczne. Jeden z tych wulkanów nawet posiada podwójny komin.

Źródło: FOCUS voyage/CSIRO

Czytaj także: Na Islandii powstał nowy wulkan. Pęknięcie w ziemi długie na trzy kilometry

Badacze szacują, że wszystkie te wulkany spełniają istotną rolę w kształtowaniu prądów oceanicznych wokół Antarktydy i robią to od momentu swojego powstania jakieś 20 milionów lat temu. Nie ma w tym jednak żadnej zagadki. Prąd oceaniczny przemieszczając się po dnie oceanicznym, natrafia bardzo często na przeszkody. Opływając je, wytwarza swoiste wiry. Dokładnie takie wiry powstają w otoczeniu wszystkich opisywanych wulkanów podwodnych. Powstałe w ten wiry odrywają się od prądów oceanicznych. Proces ten ma jednak swoje konsekwencje. To właśnie takie wiry odgrywają istotną rolę w transporcie ciepła i węgla z górnych warstw oceanu, do jego głębszych warstw. Wiedza o tym, jak wygląda dno oceaniczne na Oceanie Południowym, jest zatem niezbędna do prognozowania wpływu ocieplenia klimatu i oceanu na topnienie Antarktydy, a tym samym na wzrost poziomu mórz i oceanów na całej ziemi.

Tworzenie szczegółowych map dna oceanicznego trwa.

Więcej:wulkany