Gorące Jowisze zwykle są samotnikami, lecz w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Polacy dokonali kluczowego odkrycia

Niektóre planety są skazane na samotność, ponieważ jako jedyne krążą wokół swoich gwiazd. Wydawało się to normą w odniesieniu do tzw. gorących Jowiszów, jednak niedawne obserwacje wykazały coś zaskakującego.
Gorące Jowisze zwykle są samotnikami, lecz w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Polacy dokonali kluczowego odkrycia

W ich toku astronomowie zidentyfikowali gazowego olbrzyma w towarzystwie Superziemi. A wszystko to w układzie skoncentrowanym wokół gwiazdy oddalonej od nas o około 400 lat świetlnych. Jak się z czasem okazało, tamtejszy gorący Jowisz znajduje się w stosunkowo niewielkiej odległości od skalistej planety WASP-84c.

Czytaj też: Japońskiemu lądownikowi księżycowemu wcale nie zabrakło paliwa. Wiadomo już co poszło nie tak

Dotychczasowe ustalenia w tej sprawie powinny za jakiś czas ukazać się na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Zanim jednak przejdziemy do dalszej części, warto wyjaśnić co najmniej dwa pojęcia. Po pierwsze, gorący Jowisz to termin odnoszący się do gazowego olbrzyma, którego orbita umiejscawia go wyjątkowo blisko jego gwiazdy-gospodarza. Z kolei Superziemia to po prostu skalista planeta o masie do 10 razy większej od masy Ziemi. Taki obiekt niekoniecznie musi być jednak lepszą wersją naszej planety (przynajmniej z punktu widzenia warunków sprzyjających powstaniu i ewolucji życia). 

Szczególnie interesująca jest kwestia gorących Jowiszów, ponieważ nie mamy takowych w Układzie Słonecznym. Nasze gazowe olbrzymy znajdują się w zewnętrznej części układu (na wewnętrzną składa się Merkury, Wenus, Ziemia i Mars). Sęk w tym, iż takie masywne planety tworzą się w dużych odległościach od swoich gwiazd, by ostatecznie kończyć w ich pobliżu. Z tego względu naukowcy zastanawiają się, jak dochodzi do tak niezwykłych migracji. Na czele zespołu prowadzącego śledztwo w tej sprawie stanął Gracjan Maciejewski z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Gorące Jowisze bardzo często są obserwowane na orbitach bliskich gwiazdom. Takie obiekty zazwyczaj krążą samotnie wokół swoich gospodarzy

W myśl scenariusza numer jeden gorący Jowisz znajduje się pod wpływem niewielkich grawitacyjnych impulsów pochodzących z dysku protoplanetarnego. W ten sposób od początku swojego istnienia taka planeta miałaby przemieszczać się w kierunku swojej gwiazdy. Alternatywne wyjaśnienie bierze pod uwagę… błąd badaczy. Być może gorące Jowisze wcale nie muszą powstawać z dala od swoich gospodarzy? Wariant numer trzy sugeruje natomiast, jakoby takie gazowe olbrzymy faktycznie tworzyły się na odległych orbitach, by z czasem – pod wpływem interakcji z innymi planetami – migrować bliżej swoich gospodarzy. Wszystkie te napotkane po drodze obiekty zostałyby zniszczone, a gorący Jowisz znalazłby się w pobliżu gwiazdy.

Czytaj też: Nowa supernowa tak szybko nie zniknie. Naukowcy wiedzą, ile czasu będzie widoczna na niebie

W odniesieniu do układu obserwowanego przez autorów przytoczonych badań najbardziej prawdopodobną opcją wydaje się pierwsza. Świadczy o tym między innymi spin gazowego olbrzyma zsynchronizowany z obrotem gwiazdy. Pozwala to sądzić, iż owa egzoplaneta przemieszczała się w obrębie dysku protoplanetarnego, a nie krążyła z innymi planetami. Z kolei Superziemia WASP-84c trafia na listę ludzi pozyt… znaczy się, planetarnych towarzyszy gorących Jowiszów. Wcześniej w skład tego zestawienia weszły między innymi WASP-47 b, Kepler 730 b i WASP-132 b.