W pobliskiej galaktyce spiralnej naukowcy odkrywają niezwykle rzadkie gwiazdy. Znikną już za kilkaset tysięcy lat

Spoglądając w rozgwieżdżone nocne niebo mamy wrażenie, że widzimy miliony gwiazd. To oczywiście tylko wrażenie, bo nawet w idealnych warunkach w bezksiężycową noc gołym okiem możemy zobaczyć co najwyżej 2000 gwiazd. Znacznie gorzej jest z galaktykami. Z półkuli południowej wyraźnie widać pobliskie galaktyki karłowate: Mały i Wielki Obłok Magellana. Z półkuli północnej znacznie słabiej ale jednak widoczna jest najbliższa duża galaktyka, czyli Galaktyka Andromedy, znana także pod oznaczeniem M31. To jeden z ciekawszych obiektów widocznych gołym okiem.
m31
m31

Czym innym jest bowiem spoglądanie na pojedynczą gwiazdę, czy też gromadę gwiazd, a czym innym jest dostrzeżenie delikatnej mgiełki, o której wiemy, że w rzeczywistości jest gigantyczną galaktyką, w której znajduje się bilion (tysiąc miliardów) gwiazd. Ta świadomość przytłacza, bowiem za jednym zamachem, jesteśmy w stanie wzrokiem osiągnąć niewielki wycinek nieba, na którym zgromadzony jest bilion gwiazd, setki miliardów planet, być może dziesiątki milionów planet podobnych do Ziemi, a nawet setki tysięcy planet zamieszkanych przez bardziej lub mniej rozwinięte formy życia.

Co ciekawe, Galaktyka Andromedy bezustannie zbliża się do naszej galaktyki i zderzy się z nią za kilka miliardów lat. Obie galaktyki wymieszają się i ostatecznie utworzą wielką galaktykę eliptyczną zwaną obecnie Milkomedą. Do tego jednak czasu wszystko się zmieni, Słońce już dawno zniknie pozostawiając po sobie tylko białego karła, Ziemia być może nadal będzie krążyła, choć po odleglejszej orbicie, a sondy Voyager… one nadal będą lecieć sobie w przestrzeni międzygwiezdnej, jak gdyby nigdy nic.

Obserwacje Galaktyki Andromedy za pomocą teleskopów od zawsze gwarantują fascynujące wyniki. Wystarczy chociażby spojrzeć na poniższe nagranie pokazujące zaledwie jej fragment. Zagęszczenie gwiazd w jej centrum przyprawia o zawrót głowy (najlepiej w ramach możliwości obejrzeć na dużym ekranie, w jakości 4K).

Gwiazdy Wolfa-Rayeta w galaktyce M31

Ostatnio natomiast astronomowie odkryli przy krawędzi galaktyki dziewiętnaście nowych gwiazd Wolfa-Rayeta. Do odkrycia posłużył teleskop Lowell Discovery Telescope o średnicy zwierciadła równej 4,3 metra.

Czytaj także: Masywna gwiazda na kuracji odchudzającej okiem Teleskopu Jamesa Webba. To się skończy spektakularnym wybuchem

Gwiazdy Wolfa-Rayeta to wyjątkowe obiekty. Mówimy tutaj o ekstremalnie gorących i bardzo jasnych gwiazdach na jednym z ostatnich etapów swojej ewolucji. Gwiazdy takie mają bardzo rozległe i rozrzedzone zewnętrzne warstwy rozszerzające się z prędkością nawet 1000 km/s i emitują niezwykle silne wiatry gwiazdowe, wywiewając w efekcie swoje zewnętrzne warstwy w przestrzeń kosmiczną i tracąc przy tym ogromne ilości masy. Nic zatem dziwnego, że etap ten trwa – w kosmicznej skali – dosłownie chwilę, zaledwie około 500 000 lat. Trudno zatem z obserwacjami trafić w akurat ten okres życia jakiejkolwiek gwiazdy. To może tłumaczyć dlaczego jak dotąd udało się odkryć zaledwie kilkaset gwiazd WR, z czego większość w naszej galaktyce.

W tym kontekście odkrycie aż 19 gwiazd tego typu w trzech różnych polach galaktyki M31 to całkiem ciekawy łup. Najpierw astronomowie zidentyfikowali 30 kandydatek na gwiazdy WR w trakcie obserwacji przeprowadzonych w 2021 roku, a następnie spektroskopowo potwierdzili (gwiazdy WR posiadają szerokie linie w widmach emisyjnych) kilka miesięcy temu 19 z nich. Warto przy tym zaznaczyć, że według astronomów w M31 pozostało jeszcze do odkrycia około sześćdziesięciu gwiazd tego typu.