Jaja z wolnego wybiegu, czyli jak w Europie rozprzestrzenia się kłamstwo

Jak wyjaśnia Joel Mead z Uniwersytetu w Liverpoolu, konsumenci są oszukiwaniu w związku ze sprzedażą tzw. jaj z wolnego wybiegu.
Jaja z wolnego wybiegu, czyli jak w Europie rozprzestrzenia się kłamstwo

W tym przypadku mówimy akurat nie o Polsce, lecz Anglii, gdzie od listopada ubiegłego roku obowiązuje nakaz trzymania kur w zamknięciu. W efekcie, przynajmniej oficjalnie, żadne jaja dostarczane z angielskich gospodarstw nie mogą pochodzić z wolnego wybiegu. Ale czy sytuacja kiedykolwiek wróci do normy, skoro od lat takowej brakowało?

Czytaj też: Kto waży więcej: ludzie czy wszystkie dzikie ssaki razem wzięte?

Według RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals) o wolnym wybiegu możemy mówić, gdy ptaki za dnia mają nieograniczony dostęp do otwartych terenów. O ile jeszcze w pierwszej połowie XX wieku niemal wszystkie jaja w Wielkiej Brytanii pochodziły z takich miejsc, tak z upływem lat ich udział zaczął spadać. 

W latach pięćdziesiątych doszło do prawdziwej rewolucji. O ile w 1951 roku jaja z wolnego wybiegu stanowiły 80% wszystkich dostępnych w sprzedaży, tak w 1980 roku wskaźnik ten spadł do zaledwie 1%. Kury zaczęto hodować w zamknięciu. Klatki nie są dla nich ani wygodne, ani zdrowe, lecz pozwalają producentom na zwiększenie liczby składanych jej i obniżanie kosztów hodowli.

Jeszcze w połowie XX wieku jaja z wolnego wybiegu stanowiły w brytyjskich sklepach 80% sprzedawanych jaj

W XXI wieku świadomość społeczna w tej kwestii wzrosła, a konsumenci zaczęli chętniej wybierać jaja z wolnego wybiegu. Nic więc dziwnego, że z roku na roku zaczęło przybywać ich na sklepowych półkach. Niestety, nowe ogniska wirusa H5N1, wywołującego tzw. ptasią grypę, zmusiły brytyjskie władze do podjęcia odpowiednich działań. Patogen ten nie dotyka bowiem wyłącznie ptaków, ale również inne zwierzęta – z ludźmi włącznie.

Skupmy się jednak na pozytywach – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Według niedawnych szacunków jaja z wolnego wybiegu stanowią ponad 60% z 11,3 miliarda jaj produkowanych każdego roku w Wielkiej Brytanii. To ogromny skok względem lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to, przypomnijmy, wskaźnik ten wynosił 1%. Problem polega na tym, iż jaja z wolnego wybiegu to niekoniecznie to, czego byśmy oczekiwali.

Czytaj też: Największa foka świata. Przy człowieku to prawdziwy gigant

Stada kur, które nazywa się kurami z wolnego wybiegu, w rzeczywistości mogą liczyć nawet 16 000 zwierząt żyjących w jednym kurniku. Dostęp do świata zewnętrznego mają one dzięki otworom w ścianach, a dzioby są często przycinane, aby zapobiec walkom. Do tych w zamkniętym środowisku dochodzi znacznie częściej, ponieważ kury są ściśnięte na niewielkiej przestrzeni. 

Z jednej strony mamy więc zachęcająco wyglądające etykiety, które sugerują, że mamy do czynienia z produktem ekologicznym i niezwiązanym ze złym traktowaniem zwierząt. Z drugiej dociera do nas natomiast rzeczywistość: znacznie mniej kolorowa i pokazująca, że stwierdzenie jaja z wolnego wybiegu to wielu przypadkach co najmniej nadużycie, by nie stwierdzić, kłamstwo.