Kolumb przeżył dzięki zaćmieniu. Niesamowita historia słynnego odkrywcy 

29 lutego to data nietypowa sama w sobie, ze względu na to, że zdarza się raz na cztery lata. W 1504 roku ten dzień był szczególnie wyjątkowy dla Krzysztofa Kolumba i jego załogi.
Kolumb przeżył dzięki zaćmieniu. Niesamowita historia słynnego odkrywcy 

Temat jest wyjątkowo aktualny, nawet pomimo upływu ponad pięciuset lat. To za sprawą długo oczekiwanego zaćmienia Słońca, które będą dziś podziwiali mieszkańcy Ameryki Północnej. Na początku XVI roku to zjawisko uratowało życie Kolumba, który na Karaibach wszedł w kontakt z rdzenną ludnością dzisiejszej Jamajki.

Czytaj też: Święte miejsce znaleźli tam, gdzie mało kto go oczekiwał. Jest związane z kultem sprzed wieków 

Przybysze zza oceanu mieli nieszczególnie dobre kontakty z napotkanymi grupami, a historia tych niesnasek zaczęła się już w 1503 roku, kiedy załoga Kolumba utknęła na wyspie. O ile początkowo byli traktowani z dużą dozą gościnności, tak z czasem napięcia zaczęły narastać, a lokalsi wykazywali coraz większą wrogość wobec przybyszy. 

Lud Arawaków, swego czasu występujący w obu Amerykach, obecnie zamieszkuje jedynie Amerykę Południową. Przed wiekami jego przedstawiciele wykazywali wielki szacunek do Kolumba i jego świty, lecz sytuacja z czasem zaczęła się zmieniać. W pewnym momencie doszło do potyczki zakończonej śmiercią części lokalnych mieszkańców, co mogło przypieczętować los marynarzy.

Krzysztof Kolumb i jego załoga utknęli na Jamajce. W oczekiwaniu na ratunek przybysze zaczęli popadać w coraz poważniejsze konflikty z rdzennymi Arawakami

Na szczęście dla nich, Kolumb wpadł na bardzo sprytne rozwiązanie, które miało zapewnić im wyjście z niedoli. Wykorzystując almanach autorstwa Regiomontanusa, który zawierał tablice astronomiczne z lat 1475-1506, Europejczycy postanowili “przewidzieć”, kiedy dojdzie do następnego zaćmienia Księżyca. Dodali do tego rzecz jasna zmyśloną historię o boskim gniewie, będącym konsekwencją zaniedbania gości przez gospodarzy. 

Zaćmienie Księżyca faktycznie nastąpiło w wyznaczonym terminie, a lokalni mieszkańcy ogromnie się tym przerazili. Jeśli wierzyć opowieściom z tamtych lat, Arawakowie zaczęli traktować marynarzy po królewsku, dostarczając im jedzenia i różnego rodzaju wygód. Marynarzom pozostawało natomiast czekanie na ratunek, który ostatecznie przybył w czerwcu tego samego roku.

Czytaj też: 2000 lat temu ktoś wyrył w kamieniu symbole. Naukowcy twierdzą, że to rysunki nie z tego świata

Czy faktycznie tak było? W odniesieniu do tego typu rewelacji zawsze warto zachować pewien dystans. Wiemy natomiast, że w tym okresie faktycznie nad Jamajką można było obserwować całkowite zaćmienie Księżyca. W całej historii jest więc co najmniej ziarno prawdy. Sama sztuczka niekoniecznie została wykorzystana w taki sposób po raz pierwszy w historii. Wiadomo, iż kapłani wykształceni na tyle, aby przewidywać zaćmienia Słońca i Księżyca niejednokrotnie wykorzystywali tę wiedzę do utrzymywania kontroli nad swoimi podwładnymi.

Jeśli zaś chodzi o Krzysztofa Kolumba, to wyprawa ta okazała się ostatnią w jego życiu. Do Hiszpanii powrócił w listopadzie 1504 roku, lecz jego pozycja na dworze królewskim była na tyle słaba, że nie otrzymał żadnego istotnego wsparcia. Jak wynika z dostępnych informacji, choć miał do dyspozycji całkiem imponujący majątek, to u kresu swego życia został opuszczony przez otoczenie. Zmarł 20 maja 1506 roku w Valladolid.