Krwawe wydarzenia z czasów starożytnych. Archeolodzy dotarli do przerażających znalezisk

Dowody zlokalizowane w czasie wykopalisk archeologicznych wprawiają w osłupienie. Niestety, niekoniecznie ma ono pozytywny wydźwięk, ponieważ chodzi o ludzkie szczątki noszące ślady niebywałej przemocy. 
Krwawe wydarzenia z czasów starożytnych. Archeolodzy dotarli do przerażających znalezisk

Obszar objęty badaniami zalicza się do Andów Środkowych, gdzie na przełomie V i IV wieku p.n.e. najwyraźniej miały miejsce bardzo istotne przemiany. Krwawe pamiątki z tamtych czasów pochodzą z dwóch różnych okresów: trwającego w latach 1200–400 p.n.e. oraz 400 do 1 p.n.e.

Czytaj też: Pałac sprzed 2000 lat. Archeolodzy sądzą, że jest związany z odległym państwem

Doszło wtedy do poważnych zawirowań politycznych, które przełożyły się na narastającą przemoc. Lokalne grupy walczyły ze sobą, a naukowcy przypuszczają, że bardzo istotnym czynnikiem zaogniającym sytuację było przejście od teokracji do rządów świeckich. Gwoli ścisłości, teokracja oznacza rządy sprawowane przez namiestników “powołanych” przez istoty wyższe. W praktyce oznaczało to, iż na czele państwa stoi kapłan bądź grupa takowych.

Wyniki ekspertyz poświęconych wydarzeniom z Peru zostały niedawno zaprezentowane w Latin American Antiquity. Jak wyjaśniają naukowcy zaangażowani w całe przedsięwzięcie, ich dziełem jest analiza szczątków należących do 67 osób. Kości te zostały znalezione na cmentarzu, którego datowanie sięga okresu 500–400 p.n.e. Co ciekawe, mowa o lokalizacji położonej zaledwie kilka kilometrów od Caral, czyli ośrodka ceremonialnego z lat 2900–1800 p.n.e.

Analiza znalezionych szczątków sugeruje, że przez objęty wykopaliskami region przeszły co najmniej dwie odrębne fale przemocy

Ekspertyzy poświęcone wydobytym szkieletom wykazały, że pochowane na miejscu osoby brały udział w regularnych walkach. W gronie przebadanych szczątków aż 80% dorosłych i młodzieży poniosło śmierć na skutek urazów, jakich doznali. Ferowanie wyroków w tego typu sprawach opiera się na prostej zależności: jeśli uraz kości wykazuje oznaki gojenia, to można założyć, że dana osoba nie zmarła na skutek poniesionych obrażeń. Jeśli takich śladów nie widać, to najprawdopodobniej zginęła wskutek odniesionych ran.

Biorąc pod uwagę fakt, iż u wielu pochowanych osób występowały dwie “fale” ran, tj. jedne, które zdążyły się zagoić i drugie, prowadzące do śmierci, to można uznać, że przez lokalną społeczność przetoczyły się co najmniej dwie odrębne fale przemocy. Z 67 objętych badaniami osób aż 64 pochowano w pozycji embrionalnej. W tym gronie 12 zmarłych ułożono na plecach, 4 na brzuchu, 7 na lewym boku i 41 na prawym. Wydaje się, iż układanie ciał w pozycji embrionalnej miało symbolizować oczekiwanie na ponowne narodziny zmarłego. 

Czytaj też: Wiemy, jak wyglądał dawny chiński władca. Jego twarz ma 1500 lat

Co ciekawe, szczątki nosiły również oznaki chorób zakaźnych oraz deformacji wynikających z mało korzystnych warunków życia. Pozwala to sądzić, że szerząca się przemoc przeplatała się z okresami utrudnionej egzystencji, na przykład wynikającej z niedoboru zasobów. Przedmioty grobowe umieszczane w pochówkach również nie zachwycają bogactwem, co wspiera teorię o trwającym wtedy kryzysie. Poza tym naukowcy sugerują, że przejście od rządów teokratycznych do świeckich mogło odegrać pewną rolę w nasileniu walk.