Mała galaktyka na granicach Wszechświata. Gdyby nie James Webb, to nigdy byśmy jej nie zobaczyli

Jednym z podstawowych zadań Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba obserwującego wszechświat w zakresie podczerwonym od zawsze miało być obserwowanie bardzo wczesnych etapów historii wszechświata. Oto nowy flagowy instrument obserwacyjny miał nam pokazać jak wyglądały pierwsze galaktyki, które powstały po Wielkim Wybuchu. Dzięki pozyskanym w ten sposób informacjom naukowcy chcieli lepiej zrozumieć, z czego wyewoluowały galaktyki obserwowane obecnie w naszym bezpośrednim galaktycznym otoczeniu. Takich galaktyk jednak jak ostatnio odkryta chyba nawet najwięksi optymiści się nie spodziewali.
galaktyki
galaktyki

Naukowcy z Uniwersytetu Minnesoty analizujący dane z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba odkryli w nich zaskakująco małą galaktykę znajdującą się na graniach widzialnego wszechświata. Mowa tutaj o galaktyce, którą widzimy taką, jaką była ponad trzynaście miliardów lat temu, zaledwie 500 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Owszem, nie jest to najodleglejsza galaktyka, jaką James Webb widział. Zaledwie kilka tygodni temu naukowcy informowali wszak o obserwacjach galaktyki z czasów zaledwie 325 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Jak jednak podkreślają, tym razem jest to naprawdę mała galaktyka, w której bardzo intensywnie powstają nowe gwiazdy. Co to właściwie oznacza?

Czytaj także: Najodleglejsze galaktyki, jakie kiedykolwiek widział człowiek. James Webb przekracza granice

Mała galaktyka, która rośnie jak na drożdżach

Analiza danych z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba pozwoliła ustalić, że zaobserwowana przez niego galaktyka ma objętość milion razy mniejszą od objętości Drogi Mlecznej. Co ciekawe gwiazdy w tejże galaktyce powstają w tym samym tempie co w naszej.

Źródło: ESA/Webb, NASA & CSA, P. Kelly

Można sobie zadać pytanie o to, w jaki sposób udało się tak mały obiekt dostrzec w tak ogromnej odległości od Ziemi. Jak się okazuje, nawet James Webb nie byłby w stanie jej zaobserwować, gdyby nie gromada galaktyk znajdująca się na linii między ową galaktyką a teleskopem. Grawitacja masywnej gromady galaktyk zadziałała w tym wypadku jak szkło powiększające i sprawiła, że z perspektywy obserwatora znajdującego się na Ziemi jasność odległej małej galaktyki wzrosła dwudziestokrotnie. Jej światło dostrzeżono tuż obok gromady galaktyk. Aby sprawdzić, z czym mamy w tym przypadku do czynienia astronomowie wykorzystali typowe metody spektroskopii, które pozwoliły ustalić odległość do obiektu oraz jego właściwości fizyczne i chemiczne.

Czytaj także: Kosmiczne soczewki przybliżają czarną dziurę na krańcach Wszechświata. Przewidział to Einstein, metodę opracowała Polka

Informacje pozyskane z obserwacji galaktyk znajdujących się w odległości kilkunastu miliardów lat świetlnych od nas są niezwykle cenne dla badaczy, którzy starają się zrozumieć, w jaki sposób od momentu Wielkiego Wybuchu ewoluował wszechświat. Jak podkreślają, najwcześniejsze galaktyki w niczym nie przypominają obecnych. Dlatego też obserwowanie różnych galaktyk istniejących na przestrzeni całych niemal czternastu miliardów lat pozwala nam powoli rozszyfrowywać jak doszło do rejonizacji wszechświata, do powstawania pierwszych gwiazd i galaktyk i ostatecznie jak one z czasem zmieniły się w to, co możemy obserwować obecnie.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest tutaj nieocenionym narzędziem pracy. Nie dość, że czułość teleskopu jest ponad dziesięciokrotnie większa niż Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, to na dodatek potrafi on prowadzić obserwacje na dłuższych podczerwonych falach, na których pył kosmiczny wypełniający wszechświat nie przeszkadza w obserwacjach odległych rejonów wszechświata. Dzięki niemu możemy zatem zajrzeć dalej w przestrzeni i czasie niż kiedykolwiek wcześniej.

Więcej:galaktyki