Czy megalodon mógłby przeżyć w dzisiejszych oceanach?

Megalodon był postrachem oceanów późnego oligocenu i wczesnego plejstocenu. Miał ponad 16 m długości, a jego paszcza była wypełniona pięcioma rzędami ostrych zębów. Nie miał naturalnych wrogów w swoim środowisku, a żadne zwierzę nie chciało się z nim spotkać. A jednak wyginął. Dlaczego? Czy megalodon mógłby żyć także dzisiaj?
Rekin – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Rekin – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Mimo iż megalodon wymarł ponad 3 miliony lat temu, to są osoby, które twierdzą, że wyjątkowo agresywna, blisko 50-metrowa bestia nadal ukrywa się we współczesnych oceanach. Podobnie jak yeti, potwór z Loch Ness czy el chupacabra, megalodon napędza zbiorową świadomość i zwolenników teorii spiskowych, którzy twierdzą, że przecież “rządy nas oszukują”. Ułatwia to popkultura, bo z megalodonem starł się (dwukrotnie) sam Jason Statham, a wielkie rekiny są tematem szeroko eksploatowanym przez kino klasy B.

Czytaj też: Odkryto cmentarzysko rekinów. Są tam gatunki nieznane nauce i szczątki megalodonów

Mówi się, że o oceanicznych głębinach wiemy mniej niż o kosmosie, a skoro większość wód naszej planety jest niezbadana, to mogą żyć tam stworzenia, o których nie śniło sie filozofom. I tak w pewnym sensie jest, bo regularnie do mediów trafiają zdjęcia dziwacznych, a często odrażających ryb, meduz czy ośmiornic. Jednak z tego, co wiemy o biologicznych adaptacjach niezbędnych do życia “na dole”, niewiele dużych zwierząt byłoby w stanie całkowicie “zniknąć” w głębinach. Jeśli megalodon nadal istnieje (a to całkiem duże “jeśli”), nie jest już tym, czym był kiedyś.

Kiedyś megalodon był królem oceanów

Ludzie trafili na szczątki megalodona (Otodus megalodon) na długo przed pojawieniem się paleontologii na początku XIX w., kiedy naukowcy z zapałem zaczęli katalogować skamieniałości. W 1835 r. szwajcarski przyrodnik Louis Agassiz opisał trójkątne, drobno ząbkowane zęby, spotykane na całym świecie od starożytności, jako należące do “megazębnego” krewnego żarłacza białego.

Czytaj też: Megalodon, czyli dominator. Jego pozycja w łańcuchu pokarmowym była niepodważalna

Doniesienia z różnorodnych miejsc, jak Panama, Japonia, Australia czy Stany Zjednoczone nawarstwiały się, więc zaczęto stawiać coraz więcej pytań o znane nam gatunki rekinów. Jedno znalezisko szczególnie ożywiło widmo megalodona pływającego w głębinach. W 1875 r. podczas wyprawy dla Towarzystwa Królewskiego w Londynie, HMS Challenger wydobył 10-centymetrowe zęby z głębokości 4000 metrów w pobliżu Tahiti. W 1959 r. zoolog Vladimir Tschernezky, którego hobby było badanie “ukrytych zwierząt”, oszacował, że liczą one zaledwie 11 300 lat. Mimo iż środowisko naukowe było sceptyczne, zwolennicy teorii o megalodonie żyjącym do dzisiaj, mieli wreszcie jakiś “argument”.

Ząb megalodona obok zęba żarłacza białego /Fot. Natural History Museum

Zapis kopalny megalodona wskazuje, że było to stworzenie lubiące wody przybrzeżne, podobne do swojego dalekiego współczesnego kuzyna – żarłacza białego. Szczątki pochodzą zazwyczaj z bliskich brzegu osadów skał morskich powstałych na obszarach o klimacie tropikalnym i umiarkowanym. Nawyki żywieniowe tego gatunku dodatkowo potwierdzają taki styl życia, a obgryzione starożytne kości waleni wskazują, że megalodon polował na ssaki morskie. Te oddychające powietrzem olbrzymy musiały przebywać blisko powierzchni, a megalodon był zawsze w ich pobliżu. Na podstawie badania łusek plakoidalnych megalodona, które znaleziono w Japonii we fragmentach skał otaczających wcześniej opisany zestaw zębów wymarłego rekina, wywnioskowano, że rekin miał nawet 20 m długości. Jest to zgodne z dotychczasowymi ustaleniami i potwierdza, że nasz obraz megalodona jest prawidłowy.

Megalodon

Dokładna kombinacja czynników, które doprowadziły do wyginięcia megalodona, jest nadal niejasna. Wiemy, że płytsze strefy oceaniczne przechodziły dramatyczne zmiany około 3,5 miliona lat temu, kiedy rekin zniknął z zapisu kopalnego. Wody stawały się coraz chłodniejsze, przez co liczebność ssaków morskich była mniejsza, a żarłacz biały, który dopiero co pojawił się na arenie ewolucji, mógł być zwinnym konkurentem w walce o zasoby. Nie ma jednak żadnego sposobu, by potwierdzić, jaki los spotkał megalodona.

Dzisiaj megalodon byłby ofiarą człowieka

Ale ta niepewność dla wielu jest stymulatorem nadziei na przetrwanie tego gatunku do dzisiaj. Większość zoologów uważa, że współczesne oceany nie są odpowiednie dla kilkunastometrowego drapieżnika – są za zimne, a do tego mają za mało pokarmu. Ale ponieważ nie wiemy, który z czynników związanych z wyginięciem megalodona był decydujący, nie mamy wiedzy o jego potencjalnej tolerancji naszego świata.

Czytaj też: Megalodon był zupełnie inny, niż myśleliśmy

Mimo iż wiemy, jak wygląda dno oceaniczne (satelity sporządziły w 100 proc. mapę jego powierzchni), nie mamy pojęcia, jakie organizmy tam żyją. Choć koncepcja drapieżnika szczytowego zamieszkującego oceaniczne głębiny jest wysoce nieprawdopodobna, wciąż są zoolodzy, którzy w głębi ducha pytają: a co jeśli? Przecież latimeria (Latimeria chalumnae) została opisana w 1938 r. na podstawie jednego okazu złowionego przy brzegach południowo-wschodniej Afryki, a uważano ją za wymarłą ponad 60-70 milionów lat temu. Ryba ta jest przykładem żywej skamieniałości.

Zęby megalodona znaleziono na całym świecie, poza Antarktyką /Fot. Natural History Musem

Gdyby jednak megalodon żył w ciemnych, atramentowych wodach oceanicznych, musiałby stać się stworzeniem zupełnie innego rodzaju, mniej “medialnym”. Przede wszystkim musiałby zmienić się jego metabolizm. Wstępna analiza geochemiczna izotopów w szczątkach, która może pomóc naukowcom oszacować temperaturę ciała organizmów prehistorycznych wskazała, że megalodon był “ciepłokrwisty” w tym samym sensie co żarłacz biały. Te rekiny mogą podnieść temperaturę powyżej temperatury wody, co pomaga im szybciej poruszać się podczas polowania i łatwiej spalać kalorie. Megalodon ważył nawet trzy razy więcej i prawdopodobnie potrzebował proporcjonalnego więcej pokarmu, którego w oceanicznych głębinach by nie uraczył.

Żarłacz biały – najbliższy żyjący krewny megalodona /Fot. Wikimedia Commons

Ten niedobór pożywienia powoduje, że organizmy ewoluują w małe, wydajne formy, przez co wiele głębinowych rekinów jest stosunkowo powolnych i niedużych. Megalodon żyjący na tyle głęboko, aby uniknąć wykrycia przez człowieka, może teraz wyglądać jak tzw. śpiący rekin pacyficzny (Somniosus pacificus) – ryba o kształcie cygara, które jest wyjątkowo powolne, o czym nawet mówi jego nazwa. Nie ma mowy o krzepkiej, zębatej bestii, która atakuje jachty.

To wszystko sprawia, że megalodona żyjącego we współczesnych głębinach po prostu byśmy nie rozpoznali. Prędzej czy później trafilibyśmy jednak na ślady jego aktywności, np. truchła ofiar z niezidentyfikowanymi wzorcami zębowymi lub wyrzucone na powierzchnię zwłoki samych rekinów. Gdyby megalodon żył dzisiaj, prawdopodobnie byśmy o tym wiedzieli, gdyż groziłoby mu kłusownictwo, podobnie jak żarłaczowi białemu. Ludzie zabijają aż 100 milionów rekinów rocznie, a większe rekiny są na to szczególnie narażone i podobnie byłoby z megalodonem.