Nuklearna trumna przecieka. Wkrótce może dojść do ogromnej tragedii

Wyspa Runit, nazywana też nuklearną trumną, stanowi jedno z najmniej przyjemnych miejsc do życia. Składowane są tam bowiem odpady pochodzące z niemal siedemdziesięciu prób atomowych.
Nuklearna trumna przecieka. Wkrótce może dojść do ogromnej tragedii

Testy te przeprowadzono w latach 1946-1958 i obejmowały one 67 bomb zrzuconych na atole Bikini oraz Enewetak. Ekologiczna świadomość ówczesnego społeczeństwa była na tyle niska, że dopiero po czasie zdano sobie sprawę z konsekwencji, jakie może nieść za sobą obecność radioaktywnych odpadów. 

Czytaj też: To była jedna z najgłośniejszych eksplozji w historii. Huk sprawiał ból nawet w odległości 150 kilometrów 

Aby uniknąć choć części problemów, amerykańscy naukowcy zaproponowali utworzenie ogromnej kopuły, w której można byłoby umieścić odpady radioaktywne powstałe w wyniku wspomnianych prób. Za miejsce ich składowania wybrano wyspę Runit, jedną z czterdziestu wchodzących w skład atolu Enewetak. Na miejsce zwieziono niechciane substancje, a następnie zamknięto je pod warstwą grubego na 45 centymetrów betonu. 

Tak powstały obiekt ma 115 metrów średnicy, lecz naiwnym byłoby myślenie, że może on stanowić długofalowe rozwiązanie problemów, które stworzyli sobie ludzie. Sama kopuła przypomina nieco latający spodek kosmitów, a jej zawartość jest iście zabójcza. Wystarczy wspomnieć, że wewnątrz znajduje się około 73 tysięcy metrów sześciennych radioaktywnych substancji. 

Nuklearna trumna znajduje się na wyspie Runit i ma około 115 metrów średnicy

Do ich powstania doprowadziła między innymi najsilniejsza eksplozja jądrowa wygenerowana przez Stany Zjednoczone. Chodzi o Castle Bravo, próbę, w ramach której udało się wygenerować siłę niemal 1000-krotnie większą niż w przypadku bomb zrzuconych na Japonię w 1945 roku. A przy okazji narażono też mieszkańców atolu w promieniu kilkuset kilometrów. Część z nich zmarła, a u wielu pojawiły się objawy choroby popromiennej. 

Niestety, kopuła ma ograniczoną żywotność i już teraz widać, że na jej powierzchni pojawiają się pęknięcia. To z kolei oznacza, iż pewnego dnia radioaktywne substancje zaczną wydostawać się na zewnątrz – o ile już tego nie robią. Szczególnie martwiąca jest perspektywa podnoszenia się poziomu mórz i oceanów. Zjawisko to jest związane z globalnym wzrostem średnich temperatur panujących na Ziemi. 

Czytaj też: Gdzie najlepiej się ukryć w razie ataku atomowego?

Już w 2019 roku pojawiły się oficjalne doniesienia w tej sprawie, sugerujące, że sytuacja jest poważna. I choć w większości pluton nadal znajduje się pod warstwą betonu, a otaczające kopułę wody nie zdołały jeszcze jej zakryć, to musimy patrzeć na sprawę w zdecydowanie bardziej długofalowej perspektywie. A ta jest zdecydowanie pesymistyczna, choćby z tego względu, iż czas połowicznego rozpadu plutonu-238 wynosi około 88 lat. Trudno więc oczekiwać, by kopuła przetrwała w niezmienionej formie na tyle długo, by radioaktywne odpady przestały stwarzać realne zagrożenie.