Czy w Polsce są jeszcze opuszczone miasta? Oto 6 miejscowości, których nie ma na mapie

Opuszczone miasta są atrakcją dla miłośników mocnych wrażeń. Eksploracje tego typu miejsc wpisują się znakomicie w formę urbexu. Poznajmy 6 przykładów miejscowości, które oficjalnie nie widnieją już na mapach jako miasta (lub inne jednostki administracyjne), ale nadal w terenie można spotkać pozostałości ich zabudowań.
Dawna tawerna w Miedziance w 2018 roku / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Dawna tawerna w Miedziance w 2018 roku / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Urbex jest pojęcie stosunkowo nowym i odnosi się, jak angielska pełna nazwa sugeruje – urban exploration, do eksploracji miejskich. Fani tego typu aktywności często szukają miejsc nieznanych, opuszczonych i zapomnianych w przestrzeniach urbanistycznych. Wizytę w opuszczonych miastach można uznać za jeden z najbardziej ekscytujących rodzajów takiej turystyki.

Czytaj też: Pępek świata znany jako Chang’an. Jak funkcjonowało największe miasto świata?

W dodatku trzeba się spieszyć, ponieważ wiele ze znanych miast-widmo jest w trakcie rozbiórki. Mnóstwo ruin budynków z czasów okupacji niemieckiej czy okresu komunizmu zniknęło już bezpowrotnie. Niemniej nadal sporo pozostało nam do eksploracji i warto nie zwlekać na taką podróż zbyt długo.

Do poniższego zestawienia wybrano przykłady z różnych stron Polski. Chociaż najwięcej miast i osad znajdziemy na terenie zachodnich województw, to warto również udać się w inne strony. Na liście znalazły się nie tylko dawne miasta czy osady o charakterze miejskim, ale również kilka opuszczonych wsi, których na terenie naszego kraju jest kilkaset i także pozostawiają dreszczyk emocji na wizytującym. Pokazujemy nie tylko najbardziej znane urbexowe miejsca, ale także te mało popularne, zapomniane, a nawet takie, które dawno temu zatonęły pod wodami Bałtyku. Zaczynajmy więc.

Zrewitalizowany budynek w Kłominie i za nim wyburzony już blok. Widok z 2019 roku / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Kłomino, woj. zachodniopomorskie

Nie można nie zacząć opowieści o miastach-widmo bez wspomnienia nazwy jednego z największych z nich. Kłomino znajduje się na granicy województwa zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. W środku lasu i w bliskim sąsiedztwie słynnych wrzosowisk kłomińskich spotkamy się z resztkami infrastruktury po dawnych radzieckim mieście wojskowym. Historia Kłomina zaczyna się jeszcze w latach 30. XX wieku, kiedy to powstał tutaj poligon artyleryjski Wehrmachtu. Po II wojnie światowej swoją bazę urządziło sobie tutaj ZSRR. Ostatni radzieccy żołnierze opuścili ten teren w 1992 roku. Od tamtego czasu Kłomino popada w ruinę i zapomnienie. Pomimo rewitalizacji kilku budynków poniemieckich cała reszta infrastruktury została zniszczona. Dzieła dokonało wyburzenie dwóch z trzech bloków z „wielkiej płyty” w 2022 roku.

Warto wspomnieć, że administracyjnie Kłomino znajduje się na terenie miasta Borne Sulinowo, które… również było zamkniętą bazą wojskową Sowietów. W jego przypadku po 1992 roku zdecydowano na ponowne zasiedlenie miasta przez ludność polską. Borne Sulinowo dzisiaj zamieszkuje 5 tysięcy osób.

Zabudowania Kłomina / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Pstrąże, woj. dolnośląskie

Jeśli nie do Kłomina, to powinniśmy odwiedzić czym prędzej Pstrąże. Historia tego miejsca jest podobna. Chociaż przed pojawieniem się tutaj armii niemieckiej Pstrąże było zwykłą, małą wsią, w której mieszkańcy wypasali bydło, owce i wytapiali żelazo. Potem Niemcy przebudowali osadę na początku XX wieku na potrzeby wojska. W 1945 roku osadę-garnizon przejęli radzieccy wojskowi. Miasto składało się z części wojskowej i mieszkalnej, które oddzielone były od siebie murem. Po 1992 roku Pstrąże zaczęło niszczeć. Chociaż włączone było w obszar polskiego poligonu, to zdecydowana większość budynków nie była użytkowana. W 2016 roku rozpoczęto rozbiórkę miasta, wyburzając radzieckie bloki. Dzisiaj natkniemy się jeszcze na wiele na wpół rozpadłych budynków, które raz po raz pochłania tutejszy las.

Czytaj też: Cicha wojna. Gdy Rosjanie grabili wioski, postawić musieli im się zwykli ludzie

Bloki w Pstrążu jeszcze przed wyburzeniem / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-3.0

Rapocin, woj. dolnośląskie

Kilka kilometrów na zachód od Głogowa nad Odrą dostrzeżemy z dala wyłaniającą się nad linię lasu wieżę starego kościoła. Sugerowałoby to, że gdzieś tam powinna znajdować się osada. Jednakże poza świątynią żadnych zabudowań tam nie znajdziemy. Do 1987 roku istniała tutaj wieś Rapocin. Kościół pw. św. Wawrzyńca z przełomu XIV i XV wieku był dla miejscowych ważnym miejscem modłów. Jednak i one im nie pomogły, kiedy mieszkańcom zaczęły dolegać przeróżne objawy chorobowe. Winnym okazała się Huta Miedzi w Głogowie po drugiej stronie Odry. Kiedy odkryto skażenie terenu z powodu działalności huty, natychmiast polecono wysiedlić lokalną ludność, a zabudowania wiejskie rozebrano. Dzisiaj śladem dawnej wsi jest samotnie stojąca bryła kościoła. Chociaż trudno mówić o Rapocinie, jako mieście-widmo, to tutejsza okolica budzi urbexowy klimat, a 36 lat, jakie minęło od wysiedlenia, ciągle zdaje się być za mało, aby zagoić ranę uczynioną przez miejscowy przemysł.

Ruina kościoła w środku zarośli Rapocina / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Stary Hel, woj. pomorskie

Stary Hel możemy nazwać również Bałtycką Atlantydą, a do jego upadku przyczyniła się działalność erozyjna morza. Obecny Hel jest miastem młodszym od swojego starszego, zatopionego pod wodami Bałtyku brata. Już w XVI wieku zaczął się początek końca starszej części miasta. Pożar, rozebranie głównego kościoła, podmywanie budynków przez morze i przeniesienia się głównej tkanki miejskiej do Nowego Helu przyczyniły się do tego, że ten stary popadł w zapomnienie. W XVIII wieku po Starym Helu praktycznie nie było już śladu, ale jeszcze na początku XX wieku rzekomo znajdowały się na półwyspie drogowskazy do zatopionego miasta. Gdzie dokładnie znajduje się pod wodą Stary Hel? Tam, gdzie istnieje dzisiejszy port wojskowy. Podczas jego budowy w latach międzywojennych natrafiono na niewielkiej głębokości pod dnem morskim na ruiny Starego Helu. Badania archeologiczne trwały krótko, a ruiny ponownie zasypano. Od tamtego czasu o najstarszym mieście na krańcu Półwyspu Helskiego możemy dowiadywać się tylko z kart historii i miejscowych legend.

Czytaj też: Pawlopetri to najstarsze zatopione miasto na świecie. Czy to o nim wspominał Platon, opisując Atlantydę?

Kościół rzymskokatolicki w Miedziance / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-3.0 pl

Miedzianka, woj. dolnośląskie

Dzisiaj na stałe w Miedziance mieszka kilkadziesiąt osób. Sto lat temu było to kilka razy więcej. Po dawnym mieście górniczym pozostało niewiele pamiątek. Zacznijmy jednak opowieść od początku: znajdująca się w powiecie karkonoskim Miedzianka przez większość swojej historii była znana pod niemiecką nazwą Kupferberg (przez lata nazwa nieco zmieniała swój zapis). Słynęła ona z kopalni metali, które działały tutaj od średniowiecza. Wydobywano tutaj miedź, srebro, a nawet kobalt. Kiedy złoża zaczęły się wyczerpywać, niewielkie miasteczko podupadło. W 1925 roku zamknięto ostatni szyb kopalniany, a Miedzianka stała się miejscowością wypoczynkową.

Kiedy po II wojnie światowej znalazła się na obszarze Polski, tutejszymi złożami zainteresowała się Armia Czerwona. W latach 1945-54 wydobyto tutaj 600 ton rud uranu, które wysłano w całości do ZSRR. W następstwie szkód górniczych, jakie spowodowała rabunkowa gospodarka, zdecydowano w latach 60. XX wieku o likwidacji osady. Zabytkowy poniemiecki rynek wraz z kościołem ewangelickim wyburzono. Dzisiaj Miedzianka zupełnie nie przypomina tego, jak wyglądała przed wojną. Na zalesionym wzgórzu napotkamy na dawny budynek szkoły, ostatnią ocalałą rynkową kamienicę oraz kościół św. Jana Chrzciciela. W 2015 roku otworzono w Miedziance browar, nawiązując do wieloletniej tradycji browarnictwa w tym miejscu. Dawne górnicze miasteczko staje się coraz bardziej popularne również dzięki reportażowi Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania” z 2011 roku.

Czytaj też: Kopalnia jest opuszczona od ponad 200 lat. W środku natrafili na nietknięte artefakty po ludziach

Tablica informacyjna pokazująca, jak dawniej wyglądał rynek w Miedziance / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Długie, woj. małopolskie

Obszar Beskidu Niskiego jest dzisiaj mało zaludnioną krainą, która przed II wojną światową tętniła życiem. Większość ludności stanowili Łemkowie – mniejszość etniczna wyznania greckokatolickiego lub prawosławnego, która posługuje się do dzisiaj swoim językiem należącym do grupy wschodniosłowiańskiej (tzn. jest on bliżej spokrewniony do ukraińskiego i białoruskiego, niż do polskiego). Przesiedlenia do ZSRR z lat 40. XX wieku oraz wysiedleńcza akcja „Wisła” spowodowały, że Łemkowszczyzna wyludniła się w ciągu kilka lat. Kilkadziesiąt wsi zostało opuszczonych. W kolejnych latach zaludniali je stopniowo Polacy, ale również i Łemkowie, którzy wracali z ziem zachodnich, na które ich wysiedlono.

Długie jest tylko jednym z wielu przykładów beskidzkich ghost-village, czyli wsi-widmo, miejscowości, po których nie zostało już nic. We wsi znajdowały się dwie cerkwie, cmentarz i kilkadziesiąt domostw. Dzisiaj nie zobaczymy już niczego z dawnych zabytków, ale zdziczałe drzewa owocowe, młodniki na zboczach dolin i rozległe polany wskazują, że jeszcze kilka dekad temu wieś zamieszkiwało kilkuset Łemków.

Czytaj też: W polskich górach jak na Islandii? To tutaj są mofety, gdzie ponoć słychać „oddech Ziemi”

Widok na dolinę dawnej wsi z przełęczy Długie / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Opuszczonych, zniszczonych, wyludnionych miejscowości w Polsce, jak widzimy, jest nadal bardzo dużo. Są to dawne miasta, osady, wojskowe osiedla czy zwykłe wsie, które przez zawirowania historii dzielą podobny los – popadają w zapomnienie i ruinę. Niektóre przykłady, jak chociażby Miedzianka, wskazują, że nie wszystko stracone, że można przywrócić chociaż częściowo dawnego ducha miejsca. Inne natomiast przyciągają swoją pustką i melancholijnym krajobrazem – jak łemkowskie opuszczone wsie. A jeszcze inne stały się nie lada gratką dla włóczęgów, którzy lubią eksplorować postkomunistyczne zabudowania. Jedno jest pewne – turystyka wokół opuszczonych miejsc będzie trwać w dobre. Dzięki niej wiele miejsc można zachować od totalnego zapomnienia.

Więcej:miastaPolska