Gotujemy się jak żaby. Jeden rekordowo gorący miesiąc za drugim

„To był najgorętszy [wstaw nazwę miesiąca] w historii”. Jeszcze kilka lat temu takie zdanie zwracałoby uwagę większości ludzi. Rekordy ciepła wszak przypominały nam o tym, że zmiany klimatyczne powoli ogrzewają naszą planetę i niepewna, gorąca przyszłość zbliża się coraz większymi krokami. Te czasy już jednak minęły.
Gotujemy się jak żaby. Jeden rekordowo gorący miesiąc za drugim

Jeżeli cofniemy się o dwie dekady, to wrócimy do czasów, w których naukowcy ostrzegali, że jeżeli przemysł nie ograniczy drastycznie emisji gazów cieplarnianych, to następne pokolenia — te, które będą zamieszkiwać naszą planetę pod koniec XXI wieku — będą zmagały się z naprawdę poważnymi problemami spowodowanymi wysokimi temperaturami, problemami z dostępem do wody pitnej i migracjami na skalę, której ludzkość jeszcze nie widziała.

Można śmiało powiedzieć, że naukowcy nie mieli racji. Niestety dla nas, nie pomylili się oni co do samych zmian klimatycznych, a jedynie co do tempa ich ewolucji. Okazuje się bowiem, że ponura przyszłość nie jest odległa o sto lat, a jedynie o dwie, trzy dekady.

Czytaj także: To duże zagrożenie. Zmiany klimatu mogą doprowadzić do poważnych konfliktów

Czy gdybyśmy usłyszeli teraz, że miniony miesiąc (marzec 2024 roku) był najgorętszym marcem w historii pomiarów, zwrócilibyśmy na to uwagę? Absolutnie nie. Wynika to z tego, że przyzwyczailiśmy się już do takich informacji, bowiem powtarzają się one na tyle często, że nie wiemy już, o który miesiąc w nich chodzi.

Sytuacja jest poważna

Jeżeli spojrzymy na globalne średnie temperatury powierzchni Ziemi, to okaże się, że marzec 2024 roku był dziesiątym z kolei najgorętszym miesiącem w historii.

Jeżeli cofniemy się o kilka lat wstecz, przypomnimy sobie, jak przywódcy krajów z całego świata podpisywali porozumienia paryskie, w których zobowiązywali się do ograniczenia wzrostu średnich temperatur do poziomu 1,5 stopnia Celsjusza względem temperatur sprzed ery przemysłowej.

Nikt nie ukrywał, że osiągnięcie celu porozumień będzie trudne. Jakby nie patrzeć, trzeba by było przestawić gospodarki wielu krajów z wykorzystywania paliw kopalnych na alternatywne odnawialne źródła energii, co miało nie być ani łatwe, ani tanie. Wszystko to miało jednak na celu ograniczenie emisji do atmosfery gazów, które przytrzymują ciepło przy powierzchni Ziemi. Jeszcze wtedy jednak naukowcy przewidywali, że może nam się to nie udać, przez co niebezpieczny próg przekroczymy już za kilka dekad.

Jak się jednak okazuje, nie mieliśmy tak dużo czasu na wprowadzenie zmian. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy temperatury stale przekraczały poziomy przedprzemysłowe o ponad 1,5 stopnia Celsjusza. Tego nie przewidywały nawet najbardziej pesymistyczne scenariusze.

Czytaj także: Zmiany klimatu przewidzieli już kilkadziesiąt lat temu. Mimo to czerpali korzyści z ich napędzania

Warto tutaj jednak zaznaczyć, że nie oznacza to, że przegraliśmy już z gazami cieplarnianymi i możemy odpuścić sobie walkę. Jakby nie patrzeć, nie chodzi tu o temperatury w ciągu jednego roku, a o trend wieloletni. Naukowcy także zwracają uwagę, że zjawisko El Nino może odpowiadać za wyjątkowo wysokie temperatury i w najbliższych latach jeszcze zejdziemy poniżej progu ustalonego przez naukowców.

Niezależnie jednak od tego, obecny stan faktyczny powinien jedynie jeszcze bardziej mobilizować regulatorów na całym świecie do bardziej zdecydowanych działań na rzecz walki z ociepleniem klimatu.

Jakby nie patrzeć, jeżeli okaże się, że nie zejdziemy poniżej progu 1,5 stopnia Celsjusza, to znajdziemy się w zupełnie nowej rzeczywistości. Wysokie temperatury zaczną wpływać na szereg aspektów klimatu, które z kolei będą wpływać wzajemnie na siebie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków takich zmian, ale deregulacja klimatu, układów pogodowych, prądów oceanicznych i interakcji między różnymi zjawiskami pogodowymi może doprowadzić do naprawdę poważnego kryzysu, a tego chyba nikt by nie chciał.