Sonda kosmiczna o rozmiarach telefonu komórkowego. To ona wyląduje na ostrzelanej planetoidzie

Jeszcze kilkanaście lat temu wydawałoby się to niemożliwe. Postęp w rozwoju i miniaturyzacji technologii jest jednak ogromny. Dzięki temu inżynierowie z Europejskiej Agencji Kosmicznej mogli wymyślić sondę kosmiczną o rozmiarach smartfonu. Czy takie urządzenie może dostarczyć nam jakichkolwiek wartościowych informacji? Jak najbardziej.
Sonda kosmiczna o rozmiarach telefonu komórkowego. To ona wyląduje na ostrzelanej planetoidzie

Z pewnością pamiętacie jeszcze jak zaledwie kilka miesięcy temu w ramach misji DART ludzkość uderzyła w powierzchnię planetoidy Dimorphos. Celem tego uderzenia miała być próba zmiany trajektorii lotu planetoidy w celu sprawdzenia, czy jesteśmy w stanie zmienić trajektorię lotu planetoidy, jeżeli się okaże, że znajduje się ona na kursie kolizyjnym z Ziemią.

Warto tutaj przypomnieć, że Dimorphos nie jest szczególnie dużym obiektem. Planetoida ma średnicę zaledwie 160 metrów i jest najmniejszym obiektem kosmicznym kiedykolwiek odwiedzonym przez sondę. Warto jednak pamiętać, że obiekt tych rozmiarów lecący prosto w kierunku Ziemi wciąż mógłby wyrządzić sporo szkód. Wystarczy przypomnieć tutaj planetoidę znad Czelabińska, której eksplozja w atmosferze sprawiła, że w szpitalach znalazło się około 1500 ludzi. Tamta planetoida miała zaledwie ok. 18-21 metrów średnicy.

Czytaj także: Misja DART zakończona sukcesem! To pierwszy krok w stronę obrony przed zagrożeniami z kosmosu

Inżynierowie z Królewskiego Obserwatorium Belgii (ROB) opracowali niewielką sondę kosmiczną GRASS (Gravimeter for Small Solar System Objects) o masie zaledwie 330 gramów i rozmiarach przeciętnego kalkulatora. Zadaniem tego urządzenia będzie pomiar zmian grawitacyjnych na powierzchni planetoidy Dimorphos zachodzących na skutek interakcji z planetoidą Didymos, wokół której ona krąży.

ESA właśnie zakończyła testy urządzenia w komorze próżniowej oraz w ekstremalnych temperaturach imitujących warunki panujące w przestrzeni kosmicznej. Oprócz tego GRASS musiał przejść testy wibracyjne, które emitują warunki panujące podczas startu na szczycie rakiety wynoszącej urządzenie w przestrzeń kosmiczną.

Czytaj także: Trajektoria planetoidy Dimorphos zmieniona. Ziemia ma nowy system obrony planetarnej

Sonda GRASS nie poleci w kosmos samodzielnie

Według planu urządzenie GRASS zostanie umieszczony na szczycie cubesata Juventas, który z kolei stanowi element większej misji kosmicznej Hera. Zgodnie z planem, po przeprowadzeniu testu obrony planetarnej DART, Hera będzie miała za zadanie zebrać z bliska informacje o powierzchni Dimorphosa oraz o skutkach uderzenia impaktora DART sprzed kilku miesięcy. Na podstawie tych informacji naukowcy będą w stanie doprecyzować metody obrony przed niebezpiecznymi planetoidami zbliżającymi się do orbity Ziemi.

Sonda HERA i dwa cubesaty: Juventas i Milani.

Po dotarciu do planetoidy Dimorphos sonda Hera wypuści w jej kierunku cubesat Juventas, który rozpocznie opadanie w kierunku powierzchni planetoidy. Chwilę przed nim GRASS wyląduje na powierzchni planetoidy i będzie wykonywał pomiary uderzenia Juventasa i monitorował, czy sonda przypadkiem się nie odbije od jej powierzchni.

Naukowcy zakładają, że Juventas może wylądować pod każdym kątem na powierzchni Dimorphosa, co automatycznie oznacza, że w pesymistycznym scenariuszu sonda może wylądować tak, że jej panele słoneczne nie będą w stanie generować energii słonecznej. GRASS natomiast będzie działał na własnych akumulatorach przez około 20 godzin.

Tak przynajmniej wygląda plan. Teraz, po zakończeniu testów, GRASS zostanie sprawdzony i przetransportowany do montażu na cubesacie Juventas. Misja kosmiczna Hera wystartuje w październiku 2024 roku, a do celu misji powinna dotrzeć pod koniec 2026 roku.