Testy jądrowe odcisnęły na nich trwałe piętno. Przez lata to ukrywano

Testy jądrowe odcisnęły piętno na mieszkańcach Polinezji Francuskiej. Wykryto, że częściej chorują na raka tarczycy, gdyż byli narażeni na opad radioaktywny z francuskich prób przeprowadzonych na południowym Pacyfiku. Liczba “nadprogramowych” nowotworów jest niewielka, ale wystarczająca, by potwierdzić związek przyczynowo-skutkowy.
Test jądrowy na atolu Mururoa /Fot. Wikimedia Commons

Test jądrowy na atolu Mururoa /Fot. Wikimedia Commons

Od wynalezienia bomby atomowej w 1945 r. miało miejsce ok. 2000 próbnych detonacji. Najgłośniej było o tych przeprowadzanych przez USA i ZSRR, ale niektóre kraje testowały broń jądrową nie na własnych wojskach, a na lokalnej ludności zamieszkującej wyspy i atole niedaleko poligonów na Pacyfiku.

Czytaj też: Hiroszima: 73 lata od wybuchu bomby atomowej

Francja przeprowadziła łącznie 41 atmosferycznych testów broni jądrowej w Polinezji Francuskiej w latach 1966-1975, narażając mieszkańców na opad radioaktywny, który był źródłem trwałych tarć między Paryżem a mieszkańcami archipelagu na Pacyfiku. W pracy opublikowanej w czasopiśmie JAMA Network Open potwierdzono, że próby te były związane z 0,6 do 7,7 proc. przypadków raka tarczycy w Polinezji Francuskiej. Niewiele? Ale jednak!

Dr Florent de Vathaire, ekspert ds. promieniowania we francuskim instytucie badań medycznych INSERM mówi:

Jest to odsetek raka tarczycy, który można przypisać testom wśród wszystkich przypadków raka tarczycy, które rozwinęły się lub rozwiną u osób obecnych w czasie testów, na wszystkich wyspach łącznie. Wpływ prób jądrowych był słaby, ale wcale nie nieistniejący.

Testy jądrowe już zakazane, ale konsekwencje są odczuwalne do dziś

Po II wojnie światowej w atmosferze wybuchło tak wiele bomb atomowych, że radioaktywność jest używana do identyfikacji antropocenu. Promieniowanie jest obecne w każdej części planety, ale w tak małych ilościach, że przypisanie mu dodatkowych chorób (nie mówiąc o śmierci) było generalnie niemożliwe. Inaczej jest w przypadku osób, które znajdowały się blisko samych eksplozji, np. mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki, a także rdzennych mieszkańców licznych archipelagów.

Bora Bora w Polinezji Francuskiej /Fot. Pixabay

Mieszkańcy Polinezji Francuskiej (podobnie jak mieszkańcy Wysp Marshalla) należą do kategorii pośredniej. Bomby eksplodowały nad niezamieszkanymi wyspami, ale opad radioaktywny dotarł do niektórych terenów zamieszkałych. W nowym badaniu zbadano 395 osób z Polinezji Francuskiej, u których w latach 1984-2016 zdiagnozowano raka tarczycy i porównano z grupą kontrolną 555 osób z populacji ogólnej. To pierwsza taka praca, w której wykorzystano poufne raporty wojskowe odtajnione w 2013 r.

Korzystając z dokumentów, danych meteorologicznych i wywiadów z pacjentami chorymi na nowotwory, naukowcy symulowali radioaktywną chmurę wytwarzaną przez każdy test jądrowy i oszacowali dawkę promieniowania otrzymaną w tarczycy każdego uczestnika. Wynosiła ona prawie 5 mg, co jest standardową jednostką absorpcji promieniowania. Stwierdzono “brak istotnego związku” między dawką promieniowania a ryzykiem wystąpienia na raka tarczycy. Inaczej było w przypadku tzw. zróżnicowanego raka tarczycy (DTC).

Czytaj też: Bomba jądrowa i tak musiała powstać. Czy naukowcy rozprawiają czasem o moralności?

Autorzy doszli do wniosku, że 1524 przypadków DTC wystąpiłoby w Polinezji Francuskiej w okresie badania bez testów. Dodatkowa ekspozycja na promieniowanie spowodowała kolejne 29 przypadków, czyli 2,3 proc. Uważa się, że 0,6 do 7,7 proc. przypadków DTC w regionie jest konsekwencją testów. Liczby odnoszą się do nowotworów na tyle poważnych, że wymagają operacji.

Testy jądrowe trwały w Polinezji Francuskiej do 1996 r., ale przez ostatnie 21 lat były prowadzone pod ziemią, minimalizując rozprzestrzenianie się radioaktywności poza wyspy testowe. Podczas wizyty w Papeete w 2021 r. prezydent Francji Emmanuel Macron przyznał, że Francja ma “dług” wobec Polinezyjczyków za próby jądrowe, wzywając do upublicznienia poufnych informacji wojskowych.