Dotarło tam niewiele osób i… śmiercionośne toksyny. Znaleziono je wiele kilometrów pod powierzchnią

Naukowa wiedza oraz ludzka świadomość odnoszące się do stosowania pewnych substancji chemicznych wciąż się powiększają, dlatego pewne związki zostały wycofane z użycia. Nie oznacza to jednak, że związane z nimi problemy zniknęły z dnia na dzień.
Dotarło tam niewiele osób i… śmiercionośne toksyny. Znaleziono je wiele kilometrów pod powierzchnią

Najlepiej świadczy o tym historia tzw. polichlorowanych bifenyli. Przez kilka dekad stosowano je w formie izolatorów elektrycznych oraz cieczy hydraulicznych w kondensatorach i transformatorach. Sposobów wykorzystania było rzecz jasna więcej, lecz te dwa można uznać za najważniejsze, jeśli chodzi o źródła polichlorowanych bifenyli w środowisku naturalnym.

Czytaj też: Nawet solidny pancerz im nie pomógł. Łuskowce na skraju wyginięcia

Niedawno ich obecność wykryto w obrębie Rowu Atakamskiego na Oceanie Spokojnym. Ten ma w niektórych miejscach nawet ponad osiem kilometrów głębokości, lecz nie przeszkodziło to śmiercionośnym toksynom w dotarciu w ten obszar. W wielu krajach całego świata rzeczone związki zostały wycofane z użycia jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. W Polsce oficjalny zakaz wprowadzono znacznie później, bo w 2010 roku.

O sytuacji poinformowali naukowcy z Uniwersytetu Sztokholmskiego i Uniwersytetu Południowej Danii. Ich zespół przeprowadził analizy rdzeni osadów z pięciu różnych miejsc w Rowie Atakamskim na głębokości 8000 metrów poniżej poziomu morza. Niestety, każda z zebranych próbek zawierała polichlorowane bifenyle. Nieco pocieszający może być fakt, iż stężenia tych związków okazały się niewielkie, lecz nie zmienia to nic w kontekście dotarcia ich w tak odizolowane miejsce.

Polichlorowane bifenyle to toksyny szczególnie powszechnie wykorzystywane w połowie ubiegłego wieku. W Polsce ich stosowania zakazano w 2010 roku

To dające do myślenia, że znajdujemy ślady działalności człowieka na dnie głębokiego rowu morskiego; miejsca, które większość ludzi prawdopodobnie postrzega jako odległe i odizolowane od naszego społeczeństwa. stwierdził Ronnie N. Glud z Uniwersytetu Południowej Danii

Z kolei Anna Sobek z Uniwersytetu Sztokholmskiego dodaje, że osady w najgłębszych miejscach Rowu Atakamskiego miały mniejszy udział łatwo degradowalnego węgla organicznego. Próbki z tych miejsc cechowały się wyższą zawartością polichlorowanych bifenyli na gram węgla organicznego. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ węgiel organiczny ulega degradacji, ale wspomniane toksyny są bardziej odporne, dlatego mogą przetrwać dłużej. 

Czytaj też: Walenie są dużo ciekawsze, niż się wydawało. Wiemy już, kiedy straciły zęby

Szczegóły przeprowadzonych w tej sprawie badań zostały zaprezentowane na łamach Nature Communications. Wyciągnięte wnioski smucą nawet bardziej, gdy zdamy sobie sprawę, iż obszary głębinowe są domem dla wielu różnych mikroorganizmów i zwierząt. Te dostosowały się do ekstremalnych warunków tam panujących, lecz niekoniecznie muszą sobie poradzić ze szkodliwymi substancjami docierającymi na dno Rowu Atakamskiego z winy człowieka. Niewiadomą kwestią pozostaje to, czy polichlorowane bifenyle oraz inne toksyny można znaleźć także w innych oceanicznych głębinach, takich jak na przykład Rów Mariański.