Uran nie jest nudną i spokojną planetą. Naukowcy w końcu mogą obserwować co się dzieje na jego biegunie

Uran to jedyna planeta w Układzie Słonecznym, której oś obrotu nie jest prostopadła a równoległa do płaszczyzny orbity wokół Słońca. W efekcie planeta, zamiast wirować, zasadniczo toczy się po swojej orbicie. Efekt jest taki, że przez część obiegu planety wokół Słońca, spoglądając na Urana naukowcy widzą albo jeden, albo drugi biegun planety. Aktualnie od kilku lat naukowcy coraz dokładniej mogą obserwować widoczny z powierzchni Ziemi północny biegun Urana. Wbrew pozorom nie jest to przesadnie spokojne miejsce.
uran
uran

Spójrzmy na typowe zdjęcie Urana. Na pierwszy rzut oka widzimy pozbawioną jakichkolwiek cech szczególnych bladobłękitną kulę gazów. Gazowy olbrzym pozbawiony jest nawet charakterystycznych pasów, które zdobią przecież chmury Jowisza. Jakby tego było mało, jego pierścienie są ledwo widoczne i nawet nie da się ich porównać do pierścieni otaczających Saturna. Nic zatem dziwnego, że planeta ta nie wydaje się przesadnie interesująca. Na szczęście są to tylko pozory.

Zdjęcie Urana wykonane przez sondę kosmiczną Voyager 2

Cyklon na Uranie

Naukowcy z NASA poinformowali właśnie o zaobserwowaniu dowodów na to, że na północnym biegunie siódmej planety od Słońca wieją niezwykle silne cyklony. Nie są one jednak widoczne w zakresie widzialnym tak jak chociażby antycyklon zwany Wielką Czerwoną Plamą na Jowiszu. Zamiast tego, do wykrycia układów cyklonowych na Uranie niezbędna była analiza fal radiowych emitowanych przez lodowego olbrzyma. Tak naprawdę nikogo nie powinno dziwić odkrycie cyklonu w okolicach bieguna, bowiem wszystkie pozostałe planety naszego układu planetarnego posiadające jakąkolwiek atmosferę posiadają mniej lub bardziej silne wiry atmosferyczne w okolicach biegunowych.

O tym, że i Uran się nie różni od swojego rodzeństwa wiemy zresztą już od kilku dekad. Sonda Voyager 2, która odwiedziła Urana w 1986 roku wykonała wszak zdjęcia, które dowiodły, że szczyty metanowych chmur tuż nad biegunem wirują szybciej niż wszystkie wokół. Problem jednak w tym, że Voyager 2 nie był wyposażony w instrumenty, które byłyby w stanie wyłuskać jakiekolwiek inne informacje o warunkach panujących wewnątrz tego wiru.

Czytaj także: Uran najdziwniejszą planetą Układu Słonecznego? Jego nietypowa oś obrotu powstała w zupełnie inny sposób

Korzystając z sieci radioteleskopów tworzących Very Large Array w Nowym Meksyku na przestrzeni ostatnich ośmiu lat badacze byli w stanie zajrzeć głęboko pod szczyty chmur Urana. Dzięki temu udało się ustalić, że wirujące nad biegunem powietrze jest cieplejsze i bardziej suche niż w innych rejonach planety. To najlepszy dowód na to, że mamy do czynienia z silnym cyklonem.

Naukowcy zauważają jednak, że w przeciwieństwie do huraganów obserwowanych na powierzchni Ziemi, cyklon na biegunie Urana czy Saturna nie tworzy się nad powierzchnią wody – z tego co wiadomo nie ma tam wody w stanie ciekłym – a tym samym nie przemieszczają się po powierzchni planety i utrzymują się bezpośrednio na biegunie.

Uran obiega Słońce raz na 84 lata, a zatem przez najbliższe kilkanaście lat naukowcy z pewnością będą wykorzystywać każdą okazję do monitorowania aktywności na północnym biegunie Urana. Być może uda się z tych obserwacji wyciągnąć jeszcze jakieś ciekawe informacje o wnętrzu atmosfery bladobłękitnego lodowego olbrzyma. Już wkrótce zresztą każda informacja może okazać się na wagę złota. Istnieje bowiem szansa, że już wkrótce NASA zatwierdzi pierwszą od pół wieku misję, w ramach której w kierunku Urana poleciałaby zupełnie nowa sonda kosmiczna. W końcu bowiem tak naprawdę na taką misję zasługuje zarówno Uran, jak i mieszkańcy Ziemi. Nie można wszak brać się za badanie odległych układów planetarnych kiedy wciąż tak niewiele wiemy o własnym podwórku.

Więcej:uran