Ludzkość dokręca Ziemi śrubę. Co wydarzy się w 2038 roku?

Od wielu lat w dyskusjach o zmianach klimatu spowodowanych przez człowieka mówi się, że już zaraz, już za chwilę przekroczymy punkt bez powrotu. Jeżeli do tego czasu nie podejmiemy zdecydowanych działań na rzecz ochrony klimatu, nasze dzieci i wnuki będą musiały zapłacić wysoką cenę za nasze lenistwo. Okazuje się, że to nie do końca prawda. Nic w tym dziwnego, wszak prognozowanie wielkoskalowych zmian klimatu nie należy do rzeczy łatwych.
Ludzkość dokręca Ziemi śrubę. Co wydarzy się w 2038 roku?

Klimat to niezwykle skomplikowany system naczyń połączonych. Chcąc prognozować skutki zmian zachodzących w klimacie należy uwzględnić olbrzymią liczbę czynników, od masowego wycinania Amazonii, przez emisję dwutlenku węgla, metanu i innych gazów cieplarnianych do atmosfery, po topnienie lodowców, fragmentację prądów strumieniowych i rosnące temperatury oceanów.

Skutki odczują nie tylko nasze wnuki i dzieci, ale także i my

W najnowszym artykule naukowym opublikowanym przez międzynarodową grupę badaczy możemy przeczytać, że nawet 20 proc. wszystkich punktów bez powrotu przekroczymy już w ciągu najbliższych 15 lat. W tym momencie zmiany np. lądolodu grenlandzkiego, czy transformacja Amazonii w sawannę będą już nieodwracalne.

Lądolód grenlandzki jest tutaj dobrym przykładem. Jeżeli dojdzie do utraty dużej części lądolodu, zmniejszy się ilość opadów śniegu na pozostałej części, co skaże ją ostatecznie także na zniknięcie.

Czytaj także: Czy upały były zawsze? 5 okresów z historii Ziemi, kiedy świat trząsł się z zimna lub płonął z przegrzania

W swojej pracy naukowcy zwracają uwagę na fakt, że prognozowanie tych zmian jest utrudnione ze względu na bardzo uproszczone modele klimatu, jakie są do tego wykorzystywane. Modele znacząco upraszaczają dynamikę poszczególnych ekosystemów. Każde uproszczenie prowadzi jednak do tego, że możemy przegapić jakiś istotny element czy oddziaływanie, które jest w stanie przyspieszyć nadejście punktu bez odwrotu o kilkadziesiąt lat.

Jeszcze rok temu międzyrządowy panel ds. zmian klimatu przewidywał, że punkt graniczny dla przetrwania lasów deszczowych Amazonii nadejdzie na przełomie wieków. Teraz badacze przekonują, że stanie się to znacznie szybciej. Trzeba bowiem uwzględnić, że zazwyczaj modele skupiają się na jednym konkretnym czynniku. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że wszystkie czynniki naraz mogą wzajemnie się napędzać.

Czytaj także: Zasoby wodne wymkną się nam spod kontroli. Pożegnajmy się z wiosennymi roztopami

Aby dojść do swoich pesymistycznych wniosków naukowcy zbudowali zaawansowane modele komputerowe ekosystemów leśnych oraz wodnych i przeprowadzili je następnie 70 000 razy za każdym razem zmieniając wartości zmiennych. Część symulacji skupiała się na pojedynczych czynnikach zmian klimatu, a część uwzględniała wszystkie jednocześnie. Po dodaniu do symulacji losowego szumu, który miałby symulować chaotyczne fluktuacje zmiennych klimatycznych okazało się, że część ekosystemów rozsypie się pięć razy szybciej niż dotychczas prognozowano.

Komentując wyniki swoich badań, naukowcy wskazali, że choć pierwotnie zakładano, że problemy poważne zaczną się w 2100 roku, to w rzeczywistości będziemy mogli je odczuć na sobie już za dwie dekady. To zdecydowanie nie jest dobra wiadomość. Czasu na przechodzenie na odnawialne źródła energii jest znacznie mniej, niż nam się wydawało. Czy uda nam się uciec spod noża, który sami sobie nad głową zawiesiliśmy? Nie jest to niemożliwe, ale będzie wymagało intensywnych zmian i kolosalnych nakładów. Problem w tym, że tak naprawdę nie mamy żadnego wyboru. Albo to, albo zagłada świata, do jakiego się przyzwyczailiśmy.